poniedziałek, 4 marca 2013

Prolog cz. 1 "Szach i mat"



Kochani rodzice…
Miliony razy zaczynałam ten list. Pierwszy raz, gdy miałam siedem lat i nauczyłam się kreślić pierwsze literki. Byłam wtedy małym brzdącem i chciałam pisać do was codziennie. Opisywać każdy dzień, każde uczucie, z którym się spotykałam W tym postanowieniu wytrwałam miesiąc, a później odpuściłam. Po raz kolejny pomyślałam o was, gdy miałam czternaście lat i pokłóciłam się z ciotką Evą. Byłam tak wściekła, że pomyślałam o ucieczce i poszukiwaniu was. Teraz wiem, że byłoby to głupie. Może, dlatego, że od dawna jesteście po drugiej stronie.
Nie wiem, dlaczego akurat teraz. Może działa na mnie bliskość śmierci, która podąża moim tropem. Gdy odkryłam prawdę byliście pierwszymi osobami, które obwiniałam za los wygnańca. Potem poznałam, co to miłość i zrozumiałam, że nie mieliście wyboru. Teraz jestem z was dumna, że potrafiliście się poświęcić dla miłości i dla mnie. Pewnie wiecie lepiej, gdzie się teraz znajduje. Azkaban pod rządami Voldemorta jest jeszcze straszniejszy, niż kiedykolwiek. Dementorzy nie są trzymani w ryzach, a moje wizje się potęgują. Czuję obecność potępionych i niewinnie skazanych dusz, które pragną zemsty na strażnikach. Jeśli chodzi o mnie, to wyrok już zapadł, choć nikt nie wypowiedział tego na głos. Śmierć.
Gdybym wiedziała, że rozpocznę ciąg strasznych wydarzeń, ukryłabym się gdzieś daleko i ochroniła tych, których kocham. Zrobiłam to samo, co ty mamo. Zakochałam się w nieodpowiednim człowieku i pozwoliłam, aby zawładnął moim życiem. Jednak w odróżnieniu ode mnie, ty w porę się opamiętałaś. Wiem, że mam krew na rękach, bo śmierć mojego wujostwa jest moją winą. Całkowicie moją winą i może to nie ja powiedziałam te dwa słowa, które zakończyły ich żywot, ale czuje się winna. Ale taki już mój los.
Jak wyobrażam sobie los? Jako starszą kobietę o pomarszczonej twarzy i siwych włosach, które sięgają jej do stóp. Na jej twarzy widnieje chytry uśmiech, gdy zaprasza nas do gry w szachy. Każdy się zgadza, ale nie każdy wygrywa. Los nas oszukuje, patrzy, jak walczymy na ziemi i pocimy się przy szachownicy. Nie wiedzieliśmy, że królem jesteśmy my, a pionki to osoby, które kochamy. Tak już jest, że trzeba poświęcać pionki, by ratować króla. Ja do końca starałam się tego uniknąć. Walczyłam o swoje życie tak rozpaczliwie, że nie patrzyłam jak pionki losu zbliżają się nieuchronnie. Gdy usłyszałam słowo szach, tuż obok mnie pojawiła się śmierć. Odziana w czarne szaty, chuda niczym goły, ludzki szkielet. Jej twarz blada i nieprzenikniona sprawiała, że pociły mi się dłonie, a umysł już myślał, o tym, co nieuchronne. Czerwone oczy błyszczały złowrogo, gdy przewracały się pionki, a ja ukrywałam twarz w dłoniach.
Teraz słyszę wyraźnie. Szach i mat. Wiem, że przegrałam, ale moja klęska nie była poddaniem się. Walczyłam do końca, może nawet nieudolnie. Obroniłam ludzi, na których mi zależało i tych, którzy jeszcze mnie nie spotkali, ale było im to przeznaczone. Widzę smutne spojrzenie losu i radosny uśmiech śmierci. Ale już nie płaczę, po prostu kiwam głową. Bo w końcu każdy umiera, tylko od niego zależy kiedy.
Kiedy myślałam o śmierci, zawsze płakałam ze strachu. Teraz już nie, bo wiem, że gdy ruszę w ostateczną wędrówkę, wy tam będziecie. Może rzeczywiście ujrzę to wspaniałe jasne światło, które daje poczucie bezpieczeństwa i o którym opowiadała mi Jen, oraz inne duchy. Możliwe, że gdzieś wśród złotej poświaty zobaczę was, moje wujostwo i tych, którzy oddali życie za wolny świat. Ale jeszcze go nie widzę. Wpatruje się teraz w księżyc, który wisi złowrogo na nocnym niebie. Wraz z nieodłącznymi towarzyszkami odlicza czas do mojej egzekucji. Podobno osoby, które Lord Voldemort zabija osobiście to bardzo potężni ludzie. Nie rozumiem, dlaczego ja mam być zaliczana do takich osób. Czarownica wychowywana wśród mugoli, która nie panuje nad własnym umysłem.
Chyba, dlatego jestem taka niebezpieczna. Bo nie panuje nad tym, co we mnie siedzi. Nawet, jeśli mam te niezwykłą moc, to nie chce jej. Nie potrafię zapanować nad emocjami i zdolnościami, o jakich w życiu nie słyszałam. Zrobiłabym krzywdę osobie, którą kocham.
Wasza śmierć była dla mnie ciosem. Mimo, że nigdy was nie poznałam i od lat myślałam, że nie żyjecie. Było to jednak głupie wytłumaczenie waszej nieobecności. Może samą wiadomość o śmierci, jakoś bym zniosła, ale to, co was spotkało było czymś tragicznym. Chyba, dlatego zapałałam chęcią zemsty. Tak potężną, że nawet powódź nie umiała zgasić tego płomienia. Po śmierci wujostwa byłam załamana i nie wiedziałam, czy dożyję następnego dnia. Informacja o waszej śmierci, dała mi siłę i zdecydowanie. Chciałam walczyć, a nienawiść oświetlała mi drogę. Zapewne to ona doprowadziła mnie tutaj i zatrzasnęła żelazne kraty. Mimo bólu i cierpienia nie żałuje tego, co zrobiłam. Postawiłam i przegrałam, taki już jest los. Mimo to, nadal wierzę, że mój uczynek coś zmieni. Że zostanę zapamiętana, za to, że poświęciłam się w imię idei. Że dałam tym ludziom promień nadziei. Że zostanę zapamiętana, jako osoba, która próbowała oszukać los.

Wasza córka
Caris Mallory Waiss Black

Oddaję w wasze ręce pierwszą część prologu. Nie jest długi, ale wyjaśnia niektóre kwestie.To opowiadanie daje mi nową energię. Wszystkie zakładki będą uzupełnione do 10 marca. Jeszcze jedna pilna rzecz, pilnie potrzebuje bety. Tak, ktoś te wypociny musi po mnie poprawiać. Kolejna część pojawi się za tydzień. 

12 komentarzy:

  1. Nie powiem, zatkało mnie. Poczułam się całkowicie spłukana i wyprana z emocji. Jednocześnie mam wrażenie, że napełniłam się niezwykłymi wartościami, niedostępnymi dla innych... Dobra! Bredzę!
    Osobiście uważam, że jest to o niebo lepsze od umbra-timortis. Ma głębie i coś, czego brakowało tamtemu opowiadaniu. Poza tym nauczyłaś się chyba ode mnie katować swoje postaci i nadawać im nostalgiczne myśli. Tak jakoś powiało mi Gabryśkiem :D
    Resztę Ci powiem jutro :P
    Całusy
    JS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, umbra-timoris było chyba takim wprowadzeniem do blogsfery. Może to przez to, że tą historię dopieściłam w każdym calu. Rzeczywiście, trochę ponure jest myślenie w celi o życiu, losie i bliskiej śmierci. Ale o to mi chodziło, abyście się zastanawiali nad tym przez całe opowiadanie, czy Caris rzeczywiście zginie. A może jednak nie?

      Usuń
    2. Nie zdradzaj mi! Nie chcę wiedzieć. Ale mam nadzieję, że skończysz tego bloga, bo historia zapowiada się ciekawie!

      Usuń
    3. Tak, ja też mam taką nadzieję.
      Cieszę się, że się podoba, bo długo pracowałam nad tym prologiem, a raczej pierwszą częścią. Spoilerów nie będzie, więc musisz czekać tydzień.

      Usuń
  2. Zgadzam się z Jasnym Słoneczkiem. Na początku strasznie mnie zdołowałaś tym co jest tu napisane, czuje się strach i niepokój z każdym nowym nadchodzącym zdaniem. Jednak myślę że to trochę fajne. Jakbym czytała czyjąś tajemnicę odkrytą gdzieś za zakurzoną półką na zakazane księgi. Bardzo mi się podoba czekam na ciąg dalszy. :)
    ~~Orkadrahi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję.
      Jeja, przestańcie bo się zarumienię.
      Przyznam szczerze, że pisanie prologów nigdy mi nie wychodziło, a już szczególnie listów. Dlatego wasze komplementy naprawdę mnie cieszą. Można by powiedzieć, że poprzez list wchodzicie do głowy głównej bohaterki. Poznajecie jej lęki.

      Usuń
  3. Powiem tak, tekst niezły zapowiada się nieźle tylko dlaczego taki ponury ? NIemożliwe żeby tylko ciemność siedziała w tej celi brakuje blasku oczu tej dziewczyny. Ten list to wyznanie bezsilnośći a nikt kto bezsilny nie wytrzymuje oczekiwania tylko walczy. Ona musi zacząć się uśmiechać i to szybko
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście jest to dość ponury prolog, ale kto powiedział, że Caris już się poddała? Ten list to po prostu wylanie żalów i wszystkich lęków. Bo komu o nich powiemy, jak nie rodzicom? Nie musisz się martwić, nie będę opisywać malutkiej dziewczynki, która poddaje się, gdy ktoś zagradza jej drogę. Chyba nawet nie umiałabym opisać takiej osoby :P

      Usuń
  4. Hej :)
    Napisałaś u mnie na blogu, że podjęłabyś się sprawdzania moich rozdziałów. Czy Twoja propozycja jest nadal aktualna?

    [trzy-wspomnienia]
    aga.bielecka@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo wciągające ;) Dodaję do ulubionych i będę jak najszybciej czytać kolejne rozdziały ;)
    Jeżeli miałabyś ochotę to również zapraszam do mnie na bloga, właśnie dziś dodałam prolog. Mam nadzieję, że poświęcisz te pięć minut a nawet mnie ;)
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. 40 year old Senior Developer Shane Cameli, hailing from Burlington enjoys watching movies like "Truman Show, The" and Book restoration. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a Ferrari 250 GT Series 1 Cabriolet. odwiedz strone

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy