Bellatriks
nerwowo przechodziła przez kolejne korytarze ponurego Malfoy Manor. Czarna
peleryna, którą zarzuciła na ramiona cicho trzepotała, gdy gwałtownymi ruchami
otwierała kolejne partie drzwi. Głośne trzaski odbijały się od szmaragdowych
ścian, które w mroku wprawiały w przerażenie. Czarownica spojrzała pogardliwie
na przechodzącego obok skrzata, który natychmiast umknął do najbliższego
pomieszczenia. Zachichotała piskliwie i weszła do ostatniego pokoju. Ogromny
salon był całkowicie pusty, co wprawiło kobietę w lekkie zdezorientowanie. Nie
przejmując się, że jej buty pokrywa gruba warstwa błota i kurzu weszła na
nieskazitelnie czysty dywan. Materiał natychmiast uległ ciężarowi czarownicy, a
barwa w tym miejscu uległa różnym odcieniom brązu. Ze spokojem usiadła na
jednym z eleganckich foteli, które miały czarną barwę. Zdjęła z głowy czarny
kaptur i przejechała szczupłą dłonią po lokach, które wesoło okalały jej
wychudzoną i trupio bladą twarz. Nerwowo zastukała paznokciami o drewnianą
poręcz fotela i oparła brudne buty na bardzo drogim stoliku. Czarne oczy
spojrzały tym razem w stronę ogromnego portretu, który wisiał nad kamiennym
kominkiem. Ogromny, ozdobiony wspaniałą
srebrną ramą. Lucjusz Malfoy siedział na szmaragdowym fotelu i unosił wysoko
podbródek. Długie, platynowe włosy opadały na zdobiony kamieniami kołnierz
szaty. Niebieskie oczy patrzyły na wszystkich z chłodem, który towarzyszył
właścicielowi zawsze. Na jego ramieniu spoczywała szczupła dłoń żony- Narcyzy.
Pani Malfoy również posiadała blond włosy, ale w zupełnie innym odcieniu, niż
jej mąż. Szczupła twarz była pozbawiona jakichkolwiek zmarszczek, a pełna jedynie oznak niezwykle, arystokratycznej dumy. Czerwone usta zaciśnięte zostały w cienką
linię, a szare oczy wyrażały pogardę, dla każdego, kto tu spoglądał. Obok niej stał młody mężczyzna o blond
czuprynie, która opadała na czoło i szare oczy. Czarny garnitur wydawał się być
idealny, a na twarzy Dracona widać było ironiczny uśmiech. Bella prychnęła cicho i w końcu usłyszała
czyjeś kroki. Splotła szczupłe ramiona na piersi i wpatrywała się w srebrną
klamkę w kształcie węża, jakby oczekiwała ruchu. Wykonane z czarnego drewna
drzwi natychmiast się otworzyły, a do środka wparowała Narcyza Malfoy.
Szmaragdowa suknia, którą miała na sobie doskonale opinała szczupłą figurę, a
blond włosy spływały delikatnie na odsłonięte plecy. Na twarzy pojawiły się już pierwsze
zmarszczki, które dodawały starszej czarownicy więcej powagi i szacunku, na jaki
zasłużyła. W jej szarych oczach pojawił się gniew, gdy zobaczyła plamy błota na
dywanie i buty siostry na stoliku.
-Bello,
zachowajmy zasady dobrego wychowania –wysyczała.
Lestrange
wzruszyła powoli ramionami i ponownie dotknęła butami czystego dywanu. Wyjęła
ze swojej pomiętej szaty różdżkę i powoli zaczęła się nią bawić. Narcyza
spoglądała na to z niepokojem i usiadła na długiej kanapie, która znajdowała
się naprzeciwko fotela.
-Gdzie jest
Lucjusz?- zapytała piskliwie Bellatriks.
-Wyszedł.
-W takim razie
niech wraca. Mam świetne wieści.
Narcyza
uniosła sceptycznie jedną brew. Doskonale wiedziała, że w taka radość miała
mroczne podłoże, szczególnie u jej siostry.
-Otrzymał
zadanie od Czarnego Pana, nie wróci do jutra –ostry głos ciął powietrze niczym
bicz.- Doskonale wiesz, że lada dzień przejmiemy kontrolę nad Ministerstwem.
-Nie myśl
sobie, że nie pamiętam –syknęła czarnowłosa.- W takim razie będę musiała zabrać
Dracona…
Narcyza
podniosła się z kanapy tak gwałtownie, że Bella zamilkła. Chłodne spojrzenie
blondynki przesuwało się po oszpeconej przez Azkaban czarownicy.
-Mój syn,
nigdzie z tobą nie pójdzie.
-Cyziu,
Cyziu…- zaświergotała fałszywie Bellatriks i powoli podniosła się z fotela.
Szalone spojrzenie jej czarnych tęczówek spoczęła na rozgniewanej twarzy
młodszej siostry.- Sprzeciwiasz mi się?
Pani Malfoy
zawahała się przez chwilę, przez co Lestrange parsknęła chłodnym i pogardliwym
śmiechem.
-Nie puszczę
go, dopóki nie dowiem się, o co chodzi –oświadczyła chłodno Narcyza.
-Nie będę tego
tłumaczyć dwa razy –mruknęła leniwie Bella.- Zawołaj Dracona, wyjaśnię wam obu.
Narcyza
spojrzała niepewnie na siostrę i ruszyła w stronę wyjścia. Nerwowo wyginała
palce czując na swoich plecach czujne spojrzenie Belli. Odetchnęła dopiero, gdy
zniknęła za rogiem i zaczęła wspinaczkę po marmurowych stopniach. Skrzat
domowy, który właśnie wychodził z pokoju jej syna rzucił jej zaniepokojone
spojrzenie. Pani Malfoy spojrzała na małego stworka, który opiekował się domem
i jego mieszkańcami. Mrozek był lojalny wobec Malfoy` ów i cierpliwie znosił
kaprysy zarówno Pana Malfoy`a, jak i panicza.
-Mój syn, jest
u siebie?- zapytała próbując powstrzymać drżenie w głosie.
-Tak, pani.
Odesłała
skrzata do kuchni, aby przygotował herbatę dla trzech osób i stanęła przed
drzwiami. Delikatnie zapukała i uchyliła drzwi.
Pokój był wielki i na samym środku
stało ogromne łóżko z zieloną pościelą. To właśnie na niej leżał dziedzic
Malfoy` ów. Kobieta podeszła do okien i zamaszystym ruchem odciągnęła czarne
zasłony. Dracon wydał z siebie cichy jęk i zasłonił głowę białą poduszką. Narcyza
dostrzegła, że jasne ściany były przemalowane na czerń, a na podłodze walały
się przeróżne przedmioty, od książek po ubrania.
-Draco…
-Odejdź
–warknął.
-Przyszła do
ciebie ciotka Bella –szepnęła.
Zobaczyła, jak
chłopak zesztywniał, a potem powoli się podniósł. Na młodzieńczej twarzy
zobaczyła zmęczenie i przerażenie. Chłopak potargał dłonią jasne włosy i zapiał
guziki białej koszuli, którą miał na sobie. Narcyza starała się sobie
przypomnieć, kiedy ostatnio widziała go w krótkim rękawie.
-Czego chce?-
zapytał na pozór obojętnie.
-Chyba ma
jakieś zadanie.
Draco drgnął i
ukrył twarz w dłoniach. Po chwili westchnął i powoli wyszedł z pokoju. Narcyza
zacisnęła usta w jedną linię i za wszelką cenę starała się powstrzymać łzy,
które napłynęły jej do oczu. Nieświadomie zwolniła krok i szukała w oddalającej
się postaci, tego chłopca, który siadywał z nią przy fortepianie i pod
nieobecność ojca wygrywał wesołe melodie. Nie potrafiła znaleźć żadnej cechy,
prócz wyglądu. Wciąż miał te same włosy, te same oczy, tylko zupełnie puste.
Gdy znalazła się w salonie, Draco popijał już spokojnie gorącą herbatę z
jednego z porcelanowych kubków. Narcyza usiadła po jego prawej stronie i ujęła
w dłonie czarny kubek, w którym znajdowała się kawa.
-O co chodzi,
Bello?- zapytała ponownie.
-Draco, pomoże
mi zabić zdrajcę.
Draco nie
uniósł nawet głowy. Wpatrywał się w srebrną parę, która leniwie unosiła się
znad kubka.
-Kto jest tym
zdrajcą?
Bella
parsknęła śmiechem i ponownie przyjrzała się Draconowi.
-Severus
Snape.
Młody Malfoy wypuścił
trzymany w rękach kubek, który w jednej chwili upadł na podłogę i roztrzaskał
się w drobne kawałeczki. Gorący płyn powoli płynął po dywanie. Narcyza z hukiem
odstawiła swoje naczynie na stół i wstała z miejsca.
-Dosyć, Bello-
oznajmiła surowo.- Czarny Pan mu ufa. Draco był świadkiem, że Snape nienawidził
Pottera, a na dodatek…. Na Merlina, Bello, przecież Snape zabił Dumbleodre` a!
-Ładna
maskarada, prawda?- zachichotała czarnowłosa, która ani przez chwilę nie
przestała patrzeć na swojego siostrzeńca.- Ukrywał przed Czarnym Panem, coś, co
mogłoby go powstrzymać.
-Niby, co
takiego?
-Bękarta.
-Bello,
obawiam się, że twoje informacje nie są prawdziwe- westchnęła pani Malfoy.- Co
za dziecko mogłoby zagrozić naszemu Panu?
Bellatriks
zignorowała pełne niedowierzania spojrzenie siostry i podniosła się z fotela.
Podeszła do kominka i ponownie spojrzała na portret rodziny.
-Pamiętasz,
jak za czasów pierwszej wojny było nas dużo?
-Bello, wróćmy
do tematu.
-A pamiętasz
pragnienie naszego Pana?- zapytała opierając się plecami o ścianę.
-Było dokładnie
takie samo, jak teraz- warknęła zdenerwowana kobieta.- Po co te gierki,
Ballatriks? Nie możesz zwyczajnie powiedzieć, o co chodzi?
-O potomka-
wyszeptała.- Przecież Czarny Pan chciał mieć syna.
-Przecież
Philippa zaginęła przed porodem…
-Ty znasz taką
wersję. A jeśli Philippa nie zaginęła?
-Czy ty wiesz,
co właśnie sugerujesz?- wykrzyknęła oburzona i wściekła Narcyza.- Myślisz, że
Czarny Pan zabiłby własną żonę i dziecko?!
-Tylko żonę!
Na dodatek niewierną!
Ciszę przerwał
zimny niczym lód śmiech Narcyzy. Bellatriks spojrzała na nią z wściekłością, a
potem na przerażonego Dracona. Narcyza
machnęła ręką i usiadła na kanapie.
-Niby z kim,
miałaby go zdradzić? Z Severusem?
-Skoro mi nie
wierzysz, to może sama powiążesz inne fakty. Inny śmierciożerca został zabity
za zdradę. Kto taki, Cyziu?
Kobieta
zmarszczyła lekko czoło starając się wysilić pamięć. Wciągu tych kilku lat
wiele osób zmarło, lub zaginęło. Ale tamtego czerwca zniknęła tylko jedna
osoba.
-Regulus.
Narcyza
zobaczyła na twarzy siostry szyderczy uśmiech, który oznaczał, że trafiła w
sedno.
-Co ma z tym
wspólnego Severus?
-Pomógł im
uciec. Myślisz, że Czarny Pan odpuszcza takie winy?
Narcyza
patrzyła tępo na czarnowłosą i szukała w sobie siły, aby zachować spokój.
Nabrała głośno powietrza i położyła synowi dłoń na ramieniu.
-Chcesz, aby
mój syn zabił swojego opiekuna?- głos Narcyzy był odrobinę wyższy niż
normalnie.- To potworne.
-Nie robimy
tutaj miłych rzeczy.
-Wyrok już
chyba zapadł, prawda?- zapytał chłopak.- Nie mamy czasu do stracenia.
Jest część druga z małym opóźnieniem. Niestety wczoraj miałam mały problem z internetem i nawet błagalne modlitwy nie działały. Z powodu małych problemów przedłużam termin oddania zakładek do końca marca.
Pilnie poszukiwana beta!!!
PS Średnio mi się podoba ta notka, ale jest niezbędna. Za każdym razem, gdy próbowałam ją poprawić wychodziła jeszcze gorzej, dlatego zostawiłam jej pierwszą wersję.
Jest świetnie, naprawdę. Bardzo lubię, gdy prolog to coś więcej niż tylko opis uczuć. Za to dostajesz ode mnie dużego plusa.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się postać Bellatrix. W książce było jej mało, co mi przeszkadzało, a tutaj ładnie rozwinięty charakterek.
Uchichrałam się na tekście [i]Nie robimy tutaj miłych rzeczy[/i], lubię Twój złośliwy charakterek. Oby tak dalej!
Pozdrawiam
JS
Dziękuję.
UsuńNa początku cała notka miała być opisana z ze strony Narcyzy, a potem Dracona. Bella wcale nie miała się tam pojawić, ale czegoś mi brakowało. Dopiero na końcu wyobraziłam sobie tą mściwą sadystkę. W końcu tak nienawidziła Snape` a , że pewnie z chęcią by się za niego zabrała.
Miło tu:) Bardzo fajny szablon.
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania, nie mam zastrzeżeń. Na razie nic nie wiadomo, ale to przecież prolog. Jest trochę akcji, zawiązał się wątek, oby było krwawo xd
Czekam na NN.
Dziękuję.
UsuńSzablon jest autorstwa Elfaby i od razu się w nim zakochałam. Co do prologu to obie części odrobinę wyjaśniają. Na szczęście nie ukazują zbyt dużo, bo tajemnica jest ważna. Czy będzie krwawo? Myślę, że tak w końcu to wojna.
Pierwsza częć była dobra, list wciąga ale druga część prologu trochę przeciągnięta na siłę. Myśle troche przesadzasz z ciągłym opisywaniem kolorów, zobaczymy co będzie dalej
OdpowiedzUsuńŚliczny szablon! :)
OdpowiedzUsuńCo do prologu:
Jest okej, tak jak piszesz potrzebujesz bety, robisz trochę błędów ale to jak każdy. Bardzo mi się podobało, z miłą chęcią zacznę czytać dalej, więc szybko publikuj ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na stworzenibyzycrazem.blogspot.com
Lilian.
I bardzo dobrze zrobiłaś zostawiając pierwszą wersję ;) Jak przedtem jest super i zaraz lecę czytać pierwszy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam ;)